Wiejący
wiatr ze strony wschodu bezlitośnie szarpał fioletową szatę ze stójką, w którą
był ubrany mężczyzna stojący na wzgórzu. Kocimi, zielonymi oczami wpatrywał się
w lśniący jasnym blaskiem kamienny krąg. Zgarnął dłonią nawiane długie, białe
włosy do tyłu w zamyśleniu wpatrując się w cel swojej podróży. Czy dobrze
zrobił łamiąc prośbę Mistrza?
Jako Najwyższy kapłan miał za zadanie walczyć ze złem dla swego ludu.
Musiał prosić o pomoc duchy przodków i bogów lasu. Nie, nie prosić jeśli
musiałby błagać… zrobi to. Mając jedynie nadzieję, że wysłuchają go i sprowadzą
Sasin - którzy mogliby zatrzymać to szaleństwo.
Kiramekki[1]
święte miejsce spotkań duchów i bogów lasu znajdowało się na granicy terenów
czterech największych ras. Między innymi Kyattopipuru, Okami[2],
Paksulu[3] i Rengui[4]. Były
to dwa kręgi. Na zewnątrz z trzech głazów na każdą granicę składało się
wejście, a wewnątrz mniejszy z białych kamieni, które jarzyły się jasno.
Przekraczając ten krąg wchodziło się w świat duchów i bogów lasu. To właśnie
tam chciał błagać o pomoc i sprowadzenie wojowników Sasin.
- Verwis. – Stojący
za nim nastolatek wpatrywał się w Kiramekki. Spojrzał na chłopaka w zamyśleniu.
Lawrens jego towarzysz podróży,
a zarazem młodszy brat, miał tylko osiemnaście lat, był bardzo odważny i
waleczny. Żałował go bardzo, że chłopak nie zaznał normalnego dzieciństwa. A to
wszystko przez szaleństwo władcy Kurai.
Białe włosy chłopaka sterczały w różne strony, a zielone oczy zawsze
czujne obserwowały otoczenie. Był wysoki jak na swoje lata i dobrze zbudowany
przez ciągłe treningi z Hone no naifu[5]. Choć
należał już do Mistrzów tej broni, nie potrafił skupić Sou[6] -
niezbędny do walki z potężniejszymi przeciwnikami. A nie posiadając go stawał
się nikim w społeczeństwie Kyattopipuru i tylko dzięki jego pozycji nie
prześladowano Lawrensa.
- Verwis, to jest
nasz cel? – zapytał odrywając wzrok od kamiennego kręgu i patrząc na brata.
- Tak, to Kiramekki.
– skinął głową powracając spojrzeniem do świętego miejsca.
- Dzięki temu
będziesz prosił duchów i bogów lasu o sprowadzenie wojowników Sasin? – upewniał
się wpatrując w mężczyznę.
- Tak – odpowiedział
Verwis, spoglądając ponownie na Lawrensa.
- Na co czekamy?! –
wykrzyknął osiemnastolatek ruszając ścieżką w dół stromego zbocza. – Przed nami
z półtora dnia drogi. Ludzie Pegazusa najprawdopodobniej już wiedzą, gdzie
planujemy się udać. Musimy jak najszybciej tam dotrzeć by nie wpaść na
Egzekutorów.
Verwis uśmiechnął się do siebie
widząc tak niecierpliwego brata. Z drugiej strony miał rację. Lord Pegazus –
władca Kurai; zna przepowiednię, w której jest mowa o jego klęsce, gdy pokarzą
się wojownicy Sasin.
***
- Tu jest
niebezpiecznie… - mruknął chłopak trzymając w dłoniach Hone no naifu. Czuł się
z nią bezpieczniej, dodawała mu otuchy, której potrzebował. Im bliżej byli
Kiramekki tym bardziej czuł się zagrożony. Instynkty szalały, nie potrafił się
skupić na żadnym zapachu, czy też obserwacji otoczenia. Przelotnie spojrzał na
brata, który spokojnie szedł obok.
- To emanująca od
Kiramekki święta moc sprawia, że czujesz się zagubiony – wyjaśnił na niezadane
pytanie ze strony brata.
- To dlaczego na
ciebie nie działa? – Zapytał szeptem, gwałtownie odwracając wzrok w przeciwną
stronę, wyczuwając dziwny zapach. – Tu ktoś jest… zniknął…
- Jestem kapłanem.
Pośrednikiem ze światem zmarłych. To jest powód dlaczego nie odczuwam strachu,
zagubienia, czy też wrażenia obserwacji. Jesteś wojownikiem Lawrens. Kiramekki
broni się przed tobą. – zatrzymał się tuż przed wejściem ze strony ludu
Kyattopipuru. Składało się ono z trzech głazów. Dwa stały pionowo tworząc
między sobą szerokie wejście na pięć owarów[7] i
wysoki na sto owarów, na nie był ułożony trzeci – razem tworzyły wejście. Woda
zaczęła się unosić wzdłuż wewnętrznej części wejścia ku górze, skąd skapywała
tworząc taflę wody.
- Co to jest? – Zdumiony
Lawrens wpatrywał się w pionową taflę wody przed, którą stał Verwis.
- To przepustka do
świata duchów dla kapłana – odpowiedział bratu dotykając chłodnej tafli wody,
od miejsca, gdzie dotknął zaczęły rozchodzić się okrągłe fale, które rozbijały
się na skalnych ścianach. – Zaczekaj w tym miejscu na mnie. Tylko ja mogę
przekroczyć te wrota.
- Na sto kotów –
warknął niezadowolony odwracając wzrok od Verwisa. – Tylko powróć stamtąd. Nasz
lud nie może sobie pozwolić na stratę kolejnego kapłana.
- Wrócę obiecuję – powiedział
ściskając ramię młodszego brata. Doskonale wiedział dlaczego podkreślił jego
pozycję. Bał się, że go straci tak jak stracili ojca. – Na pewno wrócę do
ciebie Lawrens. – obiecał przekraczając portal.
[1] Kiramekki – święte miejsce duchów i bogów lasu.
[2] Okami – rasa ludzi z cechami wilków.
[3] Paksulu – rasa ludzi z cechami ptaków (skrzydła).
[4] Rengui – rasa ludzi z cechami żółwi. Mają skórę nie do
przebicia.
[5] Hone no naifu – kościana kosa.
[6] Sou - dusza
[7] Owarów – metrów w świecie Kurai
Wybacz, że dopiero teraz komentuję. Ale ostatnio nie miałam czasu na blogi - no cóż; poprawianie ocen mnie czekało, a i tak nie są rewelacyjne xD Ale dobra - nie o tym miałam mówić.
OdpowiedzUsuńTo nie będzie chyba zaskoczeniem, jeśli powiem krótkie: wow.
Od dawna śledzę twoje postępy w pisaniu i piszesz coraz lepiej, coraz ciekawiej, i coraz bardziej mnie zaskakujesz. Uwielbiam twoje prace, bo wprowadzają w taki fajny świat, który samodzielnie tworzysz. Masz mnóstwo fantastycznych .. hmm.. stworzeń, jeśli mogę to tak powiedzieć, i w każdym opowiadaniu jest ich sporo - co jest twoim wielkim plusem. Widać, że co nieco na ich temat wiesz, a nie tak jak poniektórzy - piszą o czymś, o czym nie wiedzą.
Nie mam pojęcia czy sama tworzysz te "stworzenia", czy nie (ale przyznam, że pierwszy raz się z takimi nazwami, i postaciami spotykam) - ale to nieważne, bo i tak dobrze piszesz i ciekawie.
Choć przyczepić muszę się do opisów. Zdecydowanie za mało wyjaśniasz. Z jednej strony to może i dobrze, ale z drugiej czytelnik może się w co poniektórych miejscach pogubić, nie zrozumieć treści itd.
Wezmę pod uwagę np ten fragment:
"Lawrens jego towarzysz podróży, a zarazem młodszy brat. Miał tylko osiemnaście lat, był bardzo odważny i waleczny. Żałował go bardzo, że nie zaznał normalnego dzieciństwa. A to wszystko przez szaleństwo władcy Kurai.
Białe włosy chłopaka sterczały w różne strony, a zielone oczy były czujne. Był wysoki jak na swoje lata i dobrze zbudowany przez ciągłe treningi z Hone no naifu[5]. Choć należał już do Mistrzów tej broni, nie potrafił skupić Sou[6], który był niezbędny do walki z potężniejszymi przeciwnikami. A nie posiadając go stawał się nikim w społeczeństwie Kyattopipuru i tylko dzięki jego pozycji nie prześladowano Lawrensa."
Jest w nim zdecydowanie za mało informacji. Ja wiem, że to początek - doskonale to rozumiem! Jednak to nie usprawiedliwia cię, gdyż sądzę, że powinno być troszeczkę więcej wyjaśnione. Np. jakie znowu szaleństwa tego władcy? O co chodzi?
Aha, jeszcze jedna uwaga. Jeśli się do kogoś zwracamy i... no nie wiem jak to nazwać, patrz :D : "Jesteś wojownikiem Lawrens." - i po "wojownikiem" powinien być przecinek.
Myślę, że to chyba tyle. Informuj mnie o nowościach:)) Pozdrawiam;*
Jeśli tylko chodzi o szaleństwo władcy to wszystko zostanie wyjaśnione z czasem. Nie mogę jednego z głównych wątków zdradzić w pierwszym rozdziale ;p
UsuńA jeśli chodzi o rasy, czy też o ich nazwy to można powiedzieć, że wymyśliłam je jeszcze w podstawówce ;p Gdy jeszcze zamiast pisać rysowałam komiksy i tak jak Córka Inosa Ponad Czasem to był komiks ;p
Cieszę się, że ci się podoba i powiadomię o nowościach :)
Pozdrawiam :*
Uo, jest wspaniale! Owszem, wyłapałam sporo błędów, ale to nic! To nic! Sądziłam, że nie zrozumiem nic z tego opowiadania, a tu proszę! Odnośniki, słownik... Dziękuję! :3 Jestem zaciekawiona tym rozdziałem. Cos czuję, że będzie się działo ;) Ok, teraz błędy. W sumie, nie wszystkie są takie poważne...
UsuńMusiał prosić o pomoc duchów przodków i bogów lasu. - o pomoc duchy przodków
- Verwis. – stojący za nim nastolatek wpatrywał się w Kiramekki. - Stojący wielką literą ;)
Lawrens jego towarzysz podróży, a zarazem młodszy brat. Miał tylko osiemnaście lat, był bardzo odważny i waleczny. - można połączyć oba zdania. Lawrens, jego towarzysz podróży, a zarazem młodszy brat miał tylko osiemnaście lat, był bardzo odważny i waleczny.
Żałował go bardzo, że nie zaznał normalnego dzieciństwa. - Żałował albo kogoś, albo czegoś. Żałował go, albo żałował, że chłopak nie miał normalnego dzieciństwa.
- Tak. – odpowiedział Verwis spoglądając ponownie na Lawrensa. - Bez kropki po ,,tak"! Przecinek po Verwis.
- To emanująca od Kiramekki święta moc sprawia, że czujesz się zagubiony. – wyjaśnił na niezadane pytanie ze strony brata. - Bez kropki po zagubiony.
Teraz podam ci prostą zasadę odnośnie zapisywania dialogów ;)
Przy pisaniu dialogów występują dwie formy i jedna przynależna do pierwszej. Forma pierwsza wygląda następująco:
- Wiem, o co ci chodzi – powiedziała. --> Gdy po myślniku występuje wyraz określający sposób, w jaki został przekazany komunikat, na końcu wypowiedzi nie stawiamy kropki, a wyraz określający ten sposób piszemy z małej litery. Określenia owego sposobu to np.: powiedziała, mruknęła, krzyknęła, wykrzyczała, wymruczała, syknęła, prychnęła, żachnęła się, szepnęła itp.
Forma odchodząca nieco od powyższej występuje w zdaniach, takich jak:
- Chciałabym... znaczy... nie potrafię... - nie mogła się wysłowić. --> Tu, po myślniku, nie występuje jeden z wyrazów podanych wyżej, ale wciąż jest to określenie sposobu. Wypowiedziała słowa niezbyt składowo, nie potrafiła znaleźć odpowiedniego określenia, to znaczy, że nie mogła się wysłowić.
Forma druga wygląda następująco:
- Gdybym tylko wiedziała. - Podeszła do okna, by wyjrzeć na ulicę. --> Gdy po myślniku nie pojawia się wyraz określający sposobu przekazania wypowiedzi, kończymy tę wypowiedź kropką lub innym znakiem interpunkcyjnym (? | ! | ?! | ...), a wyraz po myślniku piszemy z dużej litery.
Pozostaje jeszcze reguła "środkowego wtrącenia narratora". Na przykład:
- Nie wiem, czy jeszcze go zobaczę – powiedziała roztrzęsionym głosem – ale mam taką nadzieję.
Lub:
- Nie wiem, czy jeszcze go zobaczę – podeszła do okna – ale mam taką nadzieję.
W tym przypadku, takiego wtrącenia pomiędzy dwiema częściami wypowiedzi, nie stawiamy kropek przed myślnikami, a same wtrącenia piszemy zawsze z małej litery. To łatwo zapamiętać – po prostu nie "kroimy" zdania.
Mam nadzieję, że pomogłam ^^ Dodaję do linków u siebie i czekam na kolejny rozdział :3
Ooo, no to zaskakujesz mnie. Podziwiam twoją wyobraźnię!;D Ja bym nie umiała wymyślać własnych stworzeń itp itd;) Czekam na nowy;)
UsuńTak, to wielka pomoc Moore postaram się zaraz poprawić wyłapane błędy i zastosować się do twoich porad :)
UsuńPozdrawiam :*
Ohayo :D
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Czy całkowicie sama wymyślasz cały świat przedstawiony, postacie itd.?
Rozdział mi się podoba, tylko, że jest krótki. Masz zdaje się jedno powtórzenie jedynie. Nie mogłam sobie trochę wyobrazić bohaterów. Jak masz jakieś obrazki to ja chętnie :D
Dobra właśnie przeczytałam komentarze i wiem, że wszystko jest twojego autorstwa. Bardzo fajny pomysł ;)
Resztę czytnę, jak wrócę do domu ;)